Archiwum luty 2005


lut 26 2005 zapaść emocjonalna...
Komentarze: 4

taaaa... baterie mi sie wyczerpaly... ferie - dupa a nie ferie... zamiast odpoczac to spalilem sie juz na samym starcie...czuje sie jak Adam Miauczyński (wtajemniczeni w polska kinematografie zaskocza odrazu - inni bez wyobrazni i polotu artystycznego w komentarzach beda wypytywac kim On byl, wiec do nich 2 slowa: gońcie sie)...

budze sie zmeczony fizycznie i zmiazdzony emocjonalnie... mam ochote zamordowac ojca...kazde jego slowo w moja strone dziala jak zaciskajacy sie na mojej szyi sznur - dusze sie w tym domu... i nawet nie moge stad uciec - coz za ironia...zdechne tu sam na wlasne zyczenie...

dosc pierdolenia bo jeszcze wszyscy plakac zaczniemy... jakis smutny ostatnio jestem - dziwne uczucie...zawsez byl dol a teraz jest... no co jest? no smutek jest a co ma byc... ciul tam- z tym da sie zyc... wiec po co o tym pisze? bo moge i chuj wam do tego...

ogolnie to chcialbym sie przestac przejmowac matura... od 3 dni nie moge juz sie uczyc - stracilem wszelkie sily i chec... a kiedy sie nei ucze to sie martwie egzaminami zwlaszcza ustnymi bo pisemne to tylko formalnosc...

odkad rodzice mi nowe lozko kupili kregoslup nic a nic nie dokucza... to dla mnie zbawienie... rano moge normalnie wstyac a nie najpierw na kolana a pozniej dopiero do pionu... to mi zaoszczedza z samego rana jakies cenne 2 minuty... w tym czasie mozna..... no co mozna? no nic nie mozna - ty bys cos kurwa umial rano zrobic w 2 minuty? ale to zawsze 2 minuty wolnego czasu - i nie jecz mi tam pod nosem...

dostalem wczoraj od mamy niespodziewany prezent... nigdy nie wymagalem wiecej jak bylo mi potrzebne - wlasne mlodziencze zachcianki to juz we wlasnym zakresie... ale teraz mam zafundowala mi przeglad techniczny samochodu... ehhh zaplace zrobie do konca silnik i jak mnie znow zacznie kurwica trafiac to biore dokumenty, kluczyki i jade gdzies odpoczac... jeszczer tylko na benzyne gdzies dorobic... znajac zycie to latem bede kradl noca truskawki na dzialkach i sprzedawal sasiadom w bloku... ewentualnie cos bardziej ambitnego i znow sie zalapie do remontu domow - to by bylo cos...

a wy co? nie macie swojego zycia? eheheh - to sie nazywa wyjscie z klasa...

dies_irae : :
lut 06 2005 niedzielne majaczenia...
Komentarze: 14

w tym tygodniu zaczynam 20 rok mojego zycia... chryste jak to zlecialo... sam nie wiem kiedy... polowe z tego czasy zdaje mi sie ze stracilem... ze pozwolilem zeby przelecialo mi pomiedzy palcami... tylu ludzi sie pojawilo i odeszlo... przychodzili sami ale z odchodzeniem to juz bylo roznie - znikali na wlasne zyczenie czasem tez i na moja prosbe...

J. zrobila mi ostatnio szybka psychoanalize - tak kaczko wredna to o Tobie... brak mi ludzi ale sie na nich nie otwieram... zatem chcialbym oglosic wszem i w obec ze jestem otwarty :) niby tak latwo powiedziec ale tez i latwo zrobic... jestem otwarty - wyroslem chyba juz z tego buntowniczego pieprzenia ze nikogo nie potrzebuje ze dam sobie rade bez niczyjej obecnosci w moim jakze oschlym zyciu. w sumie to dam rade ale po co... chcialbym z kims dzielic ta moja przestrzen. sa takie osoby...w sumie jedna osoba ktora uwaza ze jestem tajemniczy. wiecie na czym polega sekret ludzi tajemniczych? na tym ze wszyscy chca ich poznac i rozgryzc... to co ze mnie za "tajemniczak" skoro nikt sie mna nie interesi :)

zaraz ktos mi palcem zacznie wytykac ze sie zakochalem. moge Wam zatem szczerze pokazac srodkowy palec wcisniety w odbytniczy zwieracz... nie jestem zakochany czy nawet zauroczony... jestem rozsadny - wiem na jaka wyobraznie moge sobie pozwolic... mozna jednak byc z lekka marzycielem i mimo wszystko stac twardo na ziemi...

budzi sie chyba we mnie jakis instynkt rodzicielski. coraz czesciej o tym mysle. zastanawiam sie jakim bede mezem, ojcem. pomimo tego wszystkiego czego doswiadczylem, co widzialem nadal wierze w te "smieszne" idealny dobrej zgodnej rodziny. chcialbym byc autorytetem dla wlasnych potomkow - nie popelniac bledow mojego ojca... zona - zeby nigdy nie musiala przeze mnie plakac.. taki chcialbym byc, takim bede sie staral byc. zeby sie tylko na staraniach nie skonczylo (tfu tfu !!)

ferie ida. czas by sie przylozyc troche a raczej bardzo do nauki. mature musze zdac wysmienicie zeby nie zawiesc siebie. nie chodzi tu o ozekiwania rodzicow bo za stary jestem zeby to bylo moim priorytetem edukacyjnym... musze sie dostac na dobra uczelnie, jakos pokierowac tym swoim doroslym zyciem... cholera martwi mnie brak tych rozowych perspektyw na porzadne zycie, na jakis poziom z ktorego blbym zadowlony... najbardziej wkurza mnie to ze kiedy sie juz nastawilem na konkretna sciezke nagle wszyscy sie zaczeli interesowac jaka ona jest i co wiecej - bezczelnie krytykowac i mlotkami wybijac mi ja z glowy. trzeba sie bylo troszczyc 3 lata temu kiedy zaczynalem ogolniak. refomatorzy pieprzeni :- a chuj - wazne zeby robic to co sie lubi, czergo sie zawsez pragnelo. reszte da sie zawsez jakos ulozyc. nie zrezygnuje z wlasnych pragnien...

wylewna jakas ta notka... widzisz ptaku - aura mrocznego szalenca nagle prysla :) zwykly, prosty Paweł ktory tez odziwo jest istota zyjaca i czujaca (zeby to wszystko pieklo pochlonelo :-] )

 

dies_irae : :