kwi 30 2005

takie tam pierdolenie...


Komentarze: 1

zajrzalem, pomyslalem ze sie zaloguje i walne kilka smetow na pocieche potomnym... wyszorowalem wczoraj u dziadkow pomniki bo zaszly juz zielenina. domestos mi popalil rece, jak sie go nawachalem to mnie pozniej kilkanascie godzin glowa bolala. pozniej opilem sie wina w kartonie i nie moglem pol nocy zasnac. jak juz usnalem to snily mi sie rozne rzeczy. ciekawe dlaczego tylko jak jestem pod wplywem to mi sie cos sni... masa...

ogolnie to lipa. ale przynajmniej samochod jezdzi. odebralem od mechanika po przegladzie i malcyh nielicznych kosmetycznych poprawkach. stary ale jary. mama lepiej sie czuje w tym aucie niz w ojca, mowi ze jezdzi sie Jej bezpieczneij. tylko czy przy mojej jezdzie tak to mozna nazwac. zawsez sie kuroczow trzyma fotela ale nic nie mowi. ja tez nie komentuje...

dlaczego zawsze spotyka mnie taki dylemat ze ktos kto jest mi czescia swiata leje na mnie z gory? dobrze ze juz fascynacja Jej osoba przechodzi mi. faktycznie czas to sprzymierzeniec nieudanych zauroczen...

tyle... see you on the other side...

 

dies_irae : :
30 kwietnia 2005, 22:11
Mnie nawet za kierownicę nie wpuszczają :) Ale nie dlatego, że jechałabym szybko, tylko dlatego, że ja nawet ruszyć za bardzo nie umiem:D Tak to jest, kiedy ma się dwie lewe ręce, hehe.

Dobrze, że napisałeś.

Dodaj komentarz