Komentarze: 11
I hear voices in my head, they whisper, they whisper my name...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 |
I hear voices in my head, they whisper, they whisper my name...
Dziś nawet chaos ma sens...
siedze w pokoju.deszcz za oknem, szaro i ponuro. 3 godzuny temu prad oddali. to miasto powinny strawic ognie piekielne. razem z tym calym syfem i wszystkimi dresiarzami przy okazji :-)
problemy sie pojawily z wyborem uczelni. za miesiac trzeba jechac skladac papiery, a ja nie wiem sam na co. jesli sie uda to przyjma mnie na Uniwerek i na Akademie Rolnicza do Wroclawia. gdzie lepiej? biologia nienauczycielska na UW czy biologia stosowana na AR? i tak kurs nauczycielski dobiore - to pewne. jesli nic innego sie nie znajdzie to w szkole zawesz moge sie zatrudnic.w koncu lubie prace z mlodzieza. cierpliwy sie zrobilem, inne podejscie do zycia znalazlem. zeby tylko w nastepne lato udalo sie z jakas praca gdzies za granica to bede mogl ten kurs oplacic. bo wyciagnac jednorazowo 3000 zł od rodzicow to nie usmiecha mi sie zbytnio. i tak sie wykosztuja na mnie przez te 5 lat a im na starosc tez by sie przydalo gdzies pojechac, odpoczac. niech maja cos od zycia...
zycie sobie zaczalem ukladac. powolutku, bez pospiechu. krok za krokiem - moze gdzies dojde. jesli znow w slepy zaulek? zawsez mozna zawrocic. albo znajac mnie to glowa rozjebac ta sciane... ludzie przychodza, odchodza - nie nadazam za tym wszystkim. chwilami wydaje mi sie ze zyje w zwolnionym tepie a swiatu ktos wlaczyl "przewijanie"...
sny ostatnio miewam. takie dziwne - chociazby spacer z Agata. mily sen. "My" we 2, sloneczny cieply dzien. pelnia szczescia. pamietam ze naprawde mi bylo dobrze wtedy (bez zbednych nadinterpretacji tresci tej wypowiedzi prosze). fajnie by bylo gdyby to przeniesc na grunt rzeczywistosci. ale ta i tak mnie kopnie w dupe :-) ale co tam, zawsze milo jest tak pogdybac, oderwac sie troche od twardej ziemi - chociazby jedna noga.
dziwna cisza i spokoj...
tyle...
zajrzalem, pomyslalem ze sie zaloguje i walne kilka smetow na pocieche potomnym... wyszorowalem wczoraj u dziadkow pomniki bo zaszly juz zielenina. domestos mi popalil rece, jak sie go nawachalem to mnie pozniej kilkanascie godzin glowa bolala. pozniej opilem sie wina w kartonie i nie moglem pol nocy zasnac. jak juz usnalem to snily mi sie rozne rzeczy. ciekawe dlaczego tylko jak jestem pod wplywem to mi sie cos sni... masa...
ogolnie to lipa. ale przynajmniej samochod jezdzi. odebralem od mechanika po przegladzie i malcyh nielicznych kosmetycznych poprawkach. stary ale jary. mama lepiej sie czuje w tym aucie niz w ojca, mowi ze jezdzi sie Jej bezpieczneij. tylko czy przy mojej jezdzie tak to mozna nazwac. zawsez sie kuroczow trzyma fotela ale nic nie mowi. ja tez nie komentuje...
dlaczego zawsze spotyka mnie taki dylemat ze ktos kto jest mi czescia swiata leje na mnie z gory? dobrze ze juz fascynacja Jej osoba przechodzi mi. faktycznie czas to sprzymierzeniec nieudanych zauroczen...
tyle... see you on the other side...
i gdziez on sie podzial? ten slodki malec... czasem dzieci tak szybko w nas umieraja. moze same tego chca?